Cześć : )
Z racji tego, że w ten szary poniedziałek nikt i nic nie wyciągnie mnie już z domu, postanowiłam zrobić w końcu coś dla swoich czytelników i napisać notkę. : ) Pokażę wam dziś parę kosmetyków, które ostatnio miałam okazję przetestować i mogę z czystym sumieniem wam je polecić. Oprócz tego mam też parę niezwiązanych z tematem zdjęć, tak dla ożywienia postu, mam nadzieję, że przypadną wam do gustu. : )
Pierwszy kosmetyk to wspaniała bananowa maska firmy Kallos. Pachnie ona tak pięknie, że kiedyś ją zjem. Oprócz walorów zapachowych, posiada ona fajną konsystencję i nawilża włosy, ułatwia rozczesywanie bez obciążania ich. Nakładam ją na suche włosy, przed myciem od połowy ich długości i trzymam 5 minut. Ten sposób używania maski sprawdza się u mnie najlepiej, bo kiedy włos nie jest nasączony wodą, bardziej chłonie kosmetyk. Wielkim plusem jest też jej niska cena i wydajność. Polecam!
Kolejnym absolutnym hitem są dla mnie matowe pomadki kobo, a w szczególności ich niesamowite, głębokie, nasycone kolory. Od pewnego czasu jestem fanką ciemnych ust i długo nie mogłam znaleźć odpowiedniej pomadki, takiej, która idealnie pokrywałaby kolorem i nie błyszczała się. Na szczęście jest niezawodne kobo. Szminki są trwałe, nie rozmazują się, zastygają na ustach, a ich kolory są perfekcyjne.
To, że jestem kremową maniaczką, wiadomo nie od dziś. : ) Moja łazienkowa półka, niedługo nie wytrzyma ich ciężaru, ale uzależnienie jak widać nie mija i ostatnio zaopatrzyłam się znowu w parę kolejnych. Najbardziej godnym polecenia okazał się oczywiście krem tołpy. Jest to krem nawilżający z efektem rozświetlającym i nie chodzi tu o rozświetlenie typu - brokatowe drobinki w kremie. Kosmetyk sprawia, że skóra jest odżywiona, zdrowa i właśnie dzięki temu lśniąca i świetlista. Pachnie cudownie. Polecam : )
Niestety używanie matowych pomadek ma swoje minusy - suche usta. U mnie problem jest nasilony, bo skóra moich ust jest bardzo skłonna do przesuszeń. Świetny balsam z Carmexa niestety już sobie nie radzi, bo przy popękanych do krwi ustach, wywołuje podrażnienia. Zaopatrzyłam się więc w nowy z Eveline. Jest on bardzo kojący, natłuszczający i niesie prawdziwą ulgę. Polecam każdemu nieszczęśnikowi, który tak jak ja zmaga się z tym problemem.
Wypiekany róż Bourjois to kosmetyk, który od razu pokochałam. Daje piękny efekt na policzkach, świetnie się rozprowadza i jest bardzo trwały. Posiada też delikatne rozświetlające drobinki, które idealnie wykańczają efekt.
Mam nadzieję, że niektóre z wymienionych kosmetyków okażą się dla kogoś przydatne : ) Teraz zostawiam was ze zdjęciami (na których jedna ręka przykleiła mi się do głowy : DD) i życzę miłej reszty tygodnia : ) Buziaczki : **
Libera : *
Wszystkie spodenki - www.red.master.pl