@liberateme.1

niedziela, 29 listopada 2015

Moje must have na zimę.



Witajcie Kochani : )

Zima zbliża się do nas nieubłaganie, temperatury coraz niższe, a dni coraz krótsze - koszmar dla zmarzluchów, ale za to raj dla domatorów, lubiących spędzać długie wieczory przy książce lub filmie.  Ta mroźna pora niesie ze sobą nie tylko zagrożenie przeziębieniem, ale i cały wachlarz problemów, z którymi będzie musiała zmagać się nasza skóra oraz włosy. Wszelkiego rodzaju przesuszenia, szorstkość, elektryzujące się włosy - to coś, co spędza nam sen z powiek, a zimą jest się na to jeszcze bardziej narażonym niż zazwyczaj, głównie z powodu mrozu i suchego powietrza w pomieszczeniach, w których przebywamy.
 Na całe szczęście są na to sposoby i sprawdzone kosmetyki, które zaprezentuję wam właśnie w tym poście: )


Balsamy do ust firmy Carmex



   Nie bez powodu zaczynam właśnie od tego kosmetyku. Od zawsze zmagam się z problemem suchych ust, który zimą zdecydowanie się nasila. Uwielbiam także matowe pomadki, które również mogą trochę wysuszać. Carmex to jeden z niewielu balsamów, doskonale sobie  z tym problemem radzących. Ma przyjemny neutralny zapach, a na ustach powoduje lekkie uczucie chłodu i przyjemne mrowienie. Z tego powodu mam wrażenie, że usta są po nim pełniejsze, choć producent nie informuje o takim efekcie na opakowaniu. Balsam jest bezbarwny, a na ustach pozostawia jedynie lekki połysk jak po delikatnym błyszczyku. Nie lepi się i nie wchłania od razu, przez co sprawdza się świetnie w roli pomadki ochronnej. Usta są po nim delikatne i świetnie nawilżone, nawet jeśli wcześniej były bardzo przesuszone i popękane. Mogę tylko polecać, a znajdziecie go w drogerii naturze w miejscu z pomadkami ochronnymi.

Krem z witaminą A+E i Linomag


     Maść z witaminą A i E jest popularnym środkiem na przesuszenia i świetnie chroni skórę przed mrozem. Zawarte w niej witaminy pomagają rozprawić się ze zrogowaciałym naskórkiem, polecam więc, szczególnie na łokcie i kolana.
Linomag z kolei jest mieszaniną nienasyconych kwasów tłuszczowych zawartych w oleju lnianym. Ma silne działanie natłuszczające i chroni skórę przed utratą wody. Ta tłusta maść wielokrotnie uratowała mnie przed przesuszonymi plackami, które zimą lubią pojawiać mi się na twarzy. Wystarczy, że nałożę ją na noc tylko w problematycznym miejscu i po 2 takich zabiegach problem znika.

Maska do włosów Wax


O tej masce wspominałam wam już w poście o pielęgnacji włosów. Stosuję ją raz w tygodniu i nic poza tą maską i olejowaniem nie jest w stanie tak poprawić stanu moich włosów, a uwierzcie mi, że wypróbowałam już chyba wszystko : ) Dzięki silnemu działaniu nawilżającemu, nie elektryzują mi się po niej włosy, a pomimo to są lekkie bo maska w ogóle ich nie obciąża. Na zimę idealna : )

Nawilżający krem łagodzący z Tołpy, Bawełna i Irys


Podstawą pielęgnacji skóry zimą, powinien być dobry krem nawilżający. Świetnie zdają sobie z tego sprawę posiadaczki skóry suchej, czyli takiej jak moja. Od kiedy pierwszy raz użyłam kremu Tołpy, wiedziałam, że nie kupię już żadnego z innej firmy. Teraz jestem na etapie testowania różnych specyfików tej marki i ostatnio zakupiłam ten właśnie krem. Jestem z niego bardzo zadowolona, bo świetnie spełnia swoje zadanie, nie powodując błyszczenia się skóry, ani zapychania porów. Zawarte w nim naturalne składniki łagodzą również podrażnienia i nadaje się on świetnie dla wrażliwców, bo jest hypoalergiczny. Jak każdy kosmetyk Tołpy pachnie bosko : ) Polecam.

Odżywczy koncentrat wygładzający do rąk, Tołpa


Zimą dłonie to jedna z najbardziej narażonych na mróz części ciała. Warto o nich pamiętać, aby uniknąć suchych skórek i nieprzyjemnie szorstkich łapek. Jak widać, Tołpa sprawdza się nie tylko w przypadku twarzy, również krem do rąk tej firmy okazał się hitem. Nie pozostawia on tłustego filmu na skórze, a pomimo to dobrze nawilża i wygładza szorstkie dłonie. Zawarte w nim naturalne ekstrakty z miodu i czarnej porzeczki odżywiają skórę oraz eliminują uczucie ściągnięcia.

Herbata Rooibos


Dla wszystkich herbaciarzy, absolutny must have na zimę. Herbatka rooibos, inaczej - napar z ziela czerwonokrzewu ma delikatny, słodkawy smak i świetnie rozgrzewa w zimowe wieczory.  Oprócz walorów smakowych posiada także wiele właściwości zdrowotnych i uspokaja. Herbatka zawiera masę przeciwutleniaczy, które chronią organizm przed przedwczesnym starzeniem się oraz mikroelementy poprawiające naszą odporność, co zimą uważam za bardzo potrzebne. Można również użyć ją jako okład w celu złagodzenia problemów skórnych (w tym trądziku) lub przyspieszenia gojenia się ran. Z tego względu, że pomaga przy problemach trawiennych i przyspiesza przemianę materii, herbatka wspomaga odchudzanie. Same plusy : ))

Puder brązujący, Bourjois


Zima to pora w której ciężko o naturalną opaleniznę. Aby trochę zamaskować swoją bladość można użyć pudry brązującego. Ten marki Bourjois uważam za jeden z lepszych, jednak nie nadaje się do konturowania, ze względu na jego odcień. Świetnie prezentuje się za to gdy przyprószymy nim miejsca na twarzy, które latem są u nas naturalnie opalone, czyli np. góra czoła, skronie, grzbiet nosa. 
Taki makijaż tworzy iluzję naturalnej opalenizny i nawet zimą nie musimy wtedy straszyć bladością.

 Zachęcam do wypróbowania na własnej skórze i życzę miłego, niedzielnego wieczorku : **





                                                                     Libera : *






Czytaj więcej 41 Comments

sobota, 21 listopada 2015

Niegrzeczne fale : )

Cześć : )

 Dzisiaj pokazuję, jak zrobić idealne według mnie fale tak, żeby cieszyć się długotrwałym efektem, bez poświęcania na to masy czasu. Na wstępie zaznaczam, że nie jest to metoda do stosowania na co dzień, ze względu na użycie wysokiej temperatury. Loki "na zimno",  do których nie potrzebujemy nawet suszarki, pokażę wam w jednym z kolejnych postów, a te z dzisiaj idealnie nadają się na specjalne okazje, kiedy nie mamy dużo czasu.


Krok 1:
  • Myjemy włosy i nie nakładamy, żadnej odżywki. Wiem, że brzmi to dziwnie i z prawidłową pielęgnacją włosów nie ma nic wspólnego, jednak, jeśli zależy nam na długotrwałym efekcie, włosy nie powinny być w najmniejszym stopniu obciążone, w innym razie fale szybko się rozprostują.
  • Przed suszeniem włosów suszarką, nie czeszemy ich. Czesanie włosów "na mokro" jest ryzykowne, ponieważ mokry włos jest bardziej narażony na uszkodzenia od suchego, poza tym czesanie "na sucho" jest moim zdaniem łatwiejsze. 
  • Przed samym suszeniem nie nakładam na włosy nic oprócz sprayu chroniącego przed ciepłem. Spryskuję nim włosy mniej więcej od połowy ich długości i nie przesadzam, żeby nie wyglądały potem jak tłuste. Następnie suszę włosy z głową w dół.




Krok 2:
  • Jak włosy są już w 100% suche, zaczynam kręcić. Używam w tym celu lokówki babyliss 2,5 cm średnicy, z klipsem. Lokówkę mogę tylko polecić, szczególnie osobom, które bardziej  preferują fale od klasycznych "sprężynkowych" loczków. Robi ona szybko i sprawnie, ładne duże loki i nie niszczy tak włosów, bo temperaturę można dostosować do rodzaju włosa, a powłoka jest ceramiczna.


  • Nastawiam lokówkę na 180 stopni. Włosy zaczynam kręcić od grzywki, nawijając je na lokówkę, tak, żeby wywijały się na zewnątrz, a nie w kierunku twarzy , zamykam klipsem i trzymam tak około 5 sekund.. Pasma są u mnie średniej grubości i nie robię ich idealnie ze sobą równych.


  • Dopiero co zakręcony, jeszcze ciepły lok chwytam od dołu i tworzę z niego małe kółeczko, które zwykłą wsuwką przymocowuję do głowy. W ten sposób oszczędzam sobie dzielenia włosów na sekcje i zapinania klamerkami, a przypięty loczek nie traci swojej formy podczas stygnięcia i dłużej pozostaje trwały. Na początku jest z tym trochę zabawy, jednak jak dojdziemy do wprawy, nie sprawia to już żadnego problemu.


  • Włosów nigdy nie kręcę od samej góry, a raczej tak od wysokości ucha. Nigdy nie spryskuję też, ciepłych jeszcze loków lakierem, bo szybko mi się wtedy rozprostowują. Na końcu kręcenia jak wszystkie loczki są zapięte, wyglądam tak:

I dopiero na tym etapie używam lakieru. Poniżej możecie zobaczyć jakiego. Jestem z niego zadowolona bo dobrze utrwala, a nie skleja i nie obciąża mi włosów. Ślimaczki na głowie możecie trzymać tak długo jak chcecie, czasem jak mam czas to chodzę z nimi dłużej, żeby fryzura była trwalsza, ale zdarzało się też, że zdejmowałam je po 10 minutach a efekt nadal był świetny.


Krok 3:
  • Zdejmuję wszystkie wsuwki i rozczesuję włosy z głową spuszczoną w dół. Całość jeszcze raz spryskuję lakierem i wgniatam go w loki, tak żeby wyglądały troszkę bardziej niedbale.
  • Następnie można delikatnie podtapirować włosy od spodu, żeby nabrały troszkę więcej objętości, lub spryskać je dodającym objętości suchym szamponem. Osobiście preferuję drugą opcję, bo nie cierpię rozczesywać tapirowanych włosów, a dzięki użyciu suchego szamponu fryzura dłużej pozostanie świeża.

 Takie fale trzymają mi się 2 dni i prezentują się naprawdę fajnie. Efekt jest luźny i naturalny, czyli taki, jaki podoba mi się najbardziej. Poniżej, możecie obejrzeć efekty, a ja ślę wam buziaczki i życzę udanego sobotniego wieczorku : )




                                                                                    Libera : **
































Czytaj więcej 49 Comments

sobota, 14 listopada 2015

Na różowo.

Witam serdecznie : *

 Po pierwsze gratuluję wszystkim, którzy bez żadnego większego pecha przetrwali piątek trzynastego. Mój w tym roku również okazał się niezwykle spokojny, co jest dziwne, bo zazwyczaj w ten dzień spadają na mnie wszystkie najgorsze plagi nieszczęscia. Nie powinno się wierzyć w zabobony, ale niestety należę do osób, które wierzą, bo za często mi się one sprawdzają i chyba właśnie to mnie gubi : )
 Pogoda jak na listopad jest bardzo ładna, tylko dzisiaj trochę zimno i wietrznie, przez co w trakcie sesji nie mogłam poradzić sobie z włosami, ale dałam jakoś radę. Stylizacja troszkę inna od pozostałych, bo pierwszy raz zobaczycie mnie w różu, który noszę bardzo rzadko i muszę mieć na niego nastrój, bo nie należy już do moich ulubionych kolorków, choć jak byłam młodsza to go uwielbiałam. Teraz czuję się w nim trochę jak nastolatka, ale chyba każda kobieta ma taki dzień w którym chce wyglądać po prostu landrynkowo : )
 Stylizacja należy do bardzo wygodnych, w których czuję się komfortowo. Mam na sobie wygodną, bardzo cieplutką kurtkę z futerkiem i buty, które budzą kontrowersje i albo się je kocha, albo nienawidzi. Przyznam szczerze, że długo mi się one nie podobały, ale przekonałam się w końcu bo nie ma chyba cieplejszych i wygodniejszych "laczków" na zimę. Do luźnych outfit'ów pasują idealnie i według mnie wyglądają uroczo. Jest to również pierwsza stylizacja, w której nie mam torebki. Ze względu na całkiem pojemne kieszenie w kurtce, najzwyczajniej w świecie stwierdziłam, że jej nie potrzebuję : )

 Kończę już swoje wywody, zapraszam do oglądania zdjęć i życzę Wam miłego dnia : * Buziaki : **




                                                                                                                     Libera : *












kurtka - pimkie
bluzka - house
spodnie - bershka
buty - colloseum














Czytaj więcej 98 Comments

niedziela, 8 listopada 2015

Smokey eye.

Witam,

 Jesienną i zimową porą, kiedy przez większość czasu jest ciemno i mrocznie, często nachodzi nas ochota na pasujący do otoczenia ciemny i mroczny makijaż, właśnie taki, jaki chcę zaprezentować w tym poście. Impreza halloween'owa już za nami, ale małymi kroczkami zbliża się sylwester i wiele osób niebawem zacznie zastanawiać się, w co tu się ubrać i jak umalować. Smokey eye idealnie nadaje się na tą okazję, bo jest to dosyć mocny makijaż, idealny dla każdej kobiety, która lubi wyraziście podkreślone oczy. Moim zdaniem jest też na tyle uniwersalny, że będzie pasował do większości kreacji, a dobrze wykonany prezentuje się ładnie nawet na dziewczynach o jasnej karnacji i blond włosach.
 Tak więc, zaczynamy!


Krok 1:


Krok 2:
  • Całą górną i dolną powiekę maluję cieniem nr 2 z paletki "nude" od catrice, rozcierając go do zewnątrz. Używam małego pędzelka do cieni ebelin.
  • Następnie podkreślam załamanie górnej powieki, całą dolną powiekę oraz zewnętrzny kącik oka przedostatnim cieniem z paletki.


  • Teraz użyję świetnego wynalazku, a mianowicie kredki nyx jumbo w odcieniu czarnym. Jest to gruba kredka, która rozciera się tak jak cienie i można uzyskać nią doskonałe efekty. Podkreślam nią linię wodną dolnej powieki, zewnętrzny kącik oka, załamanie i linię rzęs górnej powieki, zwyczajnie "ciapiąc" sobie takie nierówne plamki, jak widzicie na zdjęciu.


  • Wszystko rozcieram pędzelkiem ebelin, tak żeby kolory cienia i kredki ładnie się ze sobą łączyły. 
  • Rzęsy maluję tuszem L'oreal So couture, który jest moim nowym odkryciem. Jest to ulepszona wersja mojego ulubionego tuszu L'oreal million lashes, która jeszcze lepiej rozdziela rzęsy i robi takie firnaki, że wystarcza mi tylko 1 warstwa tuszu.

Krok 3: 
  • Usta delikatnie rozjaśniam kropelką podkładu, tego, którego użyłam do twarzy.
  • Na koniec delikatnie przypudrowuje nos, czoło i brodę pudrem matujacym, a skronie, miejsce pod łukiem brwiowym i kości policzkowe rozświetlam.
Makijaż wbrew pozorom nie jest zbyt pracochłonny, a wykonanie jest proste. Nic nie musi być tu robione z wielką precyzją, ponieważ i tak na koniec wszystko zostanie roztarte, aby uzyskać ten upragniony efekt przydymionego oka. Na zdjęciach poniżej możecie obejrzeć efekty. A ja życzę Wam miłej niedzielki i ślę buziaki : **
  Niebawem odpowiadam na snapie, swoje pytania zostawiajcie pod tą oto notką, mordki : * Pozdrawiam: )






                                                                                 Libera : *























Czytaj więcej 79 Comments